Rano wstałem bardzo późno.Nie chciało mi się nic robić, ani nigdzie iść.Jednak coś podpowiedziało mi żebym poszedł się przejść.Pobiegłem do lasu.Nic się tam nie zmieniło.Mrucząc saam do siebie coś pod nosem ruszyłem nad jezioro.Przyśpieszyłem.Potknąłem się o korzeń dzrewa i upadłem na grzbiet.Obok mnie stała suczka.Taka sama jak ja.Szybko wstałem.Ona się zaśmiała.Po chwili powiedziałem:
-Cześć, Fawkes.A ty?-uśmiechnąłem się.
(Kiara?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz