- Och dziękuję ! - rzuciłam mu się na szyję z całusami ... Nagle zakuło mnie coś w brzuchu ...
- Nic ci nie jest ? - Merki to wyczuł
- Nie wiem ... Może małe chcą szybciej wyjść na świat ? - spojrzałam się na niego ...
- Lecę po medyka ...
- Daj spokój nie będziemy ich co chwilę zadręczać ...
- Ale ...
- Poradzę sobie ...
Położyłam się na naszym legowisku ... I się zaczęło ... Merki po kolei odbierał maluchy ... Było ich sześć ... Przechodziłam męczarnie ... Nie mogłam tego znieść , ale Merkury mnie uspokajał ...
<Merki <3 ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz