-OMEGA!- krzyknąłem łapiąc ją zanim upadła na ziemię. Wziąłem nieprzytomną suczkę na plecy i pobiegłem z nią do medyczki. Kazała mi wyjść. Minęło pół godziny... Zawołała mnie. Od razu wbiegłem do jaskini. Na stole leżała Omega. Miała leciutko otwarte oczy. Była wyczerpana.
-Omega... Chyba musisz mu powiedzieć...- stwierdziła medyczka i wyszła zostawiając nas samych.
-Omega...? Co tu się wyprawia...? Co ci jest...?- spytałem zdenerwowany. Ona usmiechnęła się delikatnie i polizała mnie w pyszczek.
-Nic strasznego... Nie martw się...- powiedziała cicho.
-Chcę wiedzieć co się dzieje... Omega...
<Om?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz