- No bo ... - mówiłam nieśmiało - Nasza rodzina ...
- Słucham ?
- Chyba się powiększy ...
- Co ?! - krzyknął zakłopotany
- Merkury to nie moja wina ...
- Yyy ... Dobra jakoś damy radę ... - chodził w kółko zdenerwowany - Teraz idziemy do Medyka , on nam pomoże ...
- Merkury ...
- Bez gadania ...
- No dobra ... - mruknęłam - tylko , że ...
- Że co ?!
- Ty jesteś strasznie łatwowierny ... Nie myślałam , że tak szybko się nabierzesz ...- zaczęłam się śmiać
<Merkury ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz