Jak co dzienień szłem do jaskini Hermiony.Bardzo ją polubiłem.Gdy rozejrzałem się po jej jaskini, nie było tam ani Hermiony ani nikogo innego.Wystraszyłem się, bo przecież miała chorą łapę.Szybko pobiegłem do lasu.Nie było jej tam.W ogrodzie również.Nagle zobaczyłem ją obok wodospadu.Wyszłem zza krzaków i powiedziałem:
-Hermiona, przecież masz chorą łapę.-powiedziałem poważnie.
Byłem trochę zdenerwowany, ale również wystraszony.Po chwili złość jakby odpłynęła.Powiedziałem do Hermiony:
-Pięknie tu.Ale nadal mnie dziwi jak tu doszłaś?Z tą chorą łapą.
Usiadłem obok niej, a ona powiedziała:
(Hermiona?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz