sobota, 26 lipca 2014

Od Rufus'a C.D. Lili

-Kochanie, odpocznij, ja się tym zajmę. - zabrałem Anabelle i Tianę. Po drodze wpadłem do posprzątanej jaskini zabierając synów. Wsadziłem ich na grzbiet. Tianę również. Brudną córkę zaś w pysk.
-Trzymajcie się! - krzyknąłem i popędziłem nad jezioro "Te Amo".
Tam nauczyłem szczeniaki pływać przy okazji myjąc Anabelle.
-Wiesz tatusiu... to Niko mnie wepchnął do błota. - powiedziała już czysta.
-Niko? - spojrzałem na syna oskarżycielsko.
-Skarżypyta. - mruknął.
Westchnąłem.
-Nie rób tak więcej, chyba, że zamierzasz sprzątać jaskinię tydzień. - powiedziałem.
Przerażony nie zrozumiał żartu.
-Dobrze! Będę grzeczny! - krzyknął.
-To teraz kto ostatni w jaskini ten śmierdzi! - krzyknęła Tiana i ruszyła pędem. Za nią Ana i Niko. Skipi został.
-Skipper, czemu nie biegniesz za rodzeństwem?
-Jestem od nich gorszy... - powiedział nawet na mnie nie patrząc.
-Jesteś równie ważny. Wiesz, że i ja i twoja mama kochamy was jednakowo i wiemy, że jesteście wszyscy bardzo ważni. A teraz biegnij, bo jak twoja siostra powiedziała "kto ostatni ten śmierdzi"! - młody ruszył pędem. Zaśmiałem się. Zarwałem jeszcze parę kwiatów rosnących obok. Oczywiście wbiegłem do jaskini ostatni. Szczeniaki leżały wtulone w mamę. Wszystkie zmęczone smacznie spały.
-Widzisz? Wszystko jest dobrze. - wręczyłem Lili kwiaty. Pocałowałem ją w policzek, następnie każdego szczeniaka w czoło. -Idę na polowanie, co byś chciała? - spytałem uśmiechnięty.
<Lili? Co za niesforne maluchy xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz