W tak bliskiej obecności psa czułam się bardzo bezpiecznie, ale również nieswojo. Gdy wszystkie moje myśli rozproszyły się jak mgła, zasnęłam wtulona w ciało Maxa. Westchnęłam rozkosznie.
Obudziłam się dość wcześnie. Otworzyłam zaspane oczy, ziewając przeciągle. Samiec jeszcze spał przy moim boku. Czułam się już o wiele lepiej, choć dalej pulsował we mnie ból. Zawroty głowy zniknęły, a zabandażowana rana na grzbiecie mniej bolała. Podniosłam się ostrożnie by nie zbudzić Maxa i podeszłam do medyka.
- Proszę, powiedź mu, jak się obudzi, że poszłam się przejść. Chcę aby się wyspał... - szepnęłam mimowolnie się rumieniąc. Lekarz kiwnął głową. Ruszyłam ku potokowi, wartko płynącemu przez las.
{Max?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz