Kiedy Omega odeszła od Merkurego - w sumie to się tak cieszę. Leżałem jak zwykle nad jeziorem mocząc łapy w piaskowym brzegu. Czasem lekka fala moczyła je a słońce przygrzewało. Szelest liści był dość głośny. Wiał południowy wiatr , liście niby "tańczyły" dookoła. Bywam tu co dzień. Zazwyczaj przyglądam się w moje wodne lekko rozmyte odbicie. I czekam... Sam nie wiem na co , może na kogoś? Albo to po prostu moja codzienność. Pstryk ! Patyk się złamał. Podeszła do mnie suczka. Położyła się koło mnie. Spytała czy nie przeszkadza. No jasne że nie... siedzę tutaj sam od wielu godzin.
- Nie , i tak nie mam nic lepszego do roboty... - odpowiedziałem niby ze zniechęceniem , ale tak naprawdę cieszyłem się że ktoś mnie jednak zauwarzył
- Czyli ci się nudzi ? - spytała samica która wyglądała na bardzo młodą.
- Tak , dzień w dzień to samo. Dobrze że wreszcie ktoś do mnie przyszedł. Ech.. przepraszam za moje nastawienie, samotność żle mi robi. Jestem Delgado El. Pablo ,ale mów mi Delgado- powiedziałem p oczym usiadłem i otrzepałem sie z wody i piasku.
Cd. Arlene ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz