Poszedłem sobie napić się wody w samotności!!! I co jakaś suka leżała tam gdzie ja miałem właśnie ochotę siąść. Nie obchodziło mnie to jednak. Napiłem się wody i usiadłem daleko od niej.
Słyszałem o niej ma na imię Astrid i jest duszą towarzystwa. Właściwie całe przeciwieństwo mnie. Położyłem się na słońcu i patrzyłem w wodę. Astrid co jakiś czas zerkała na mnie ale olewałem ją w końcu się odezwała:
-Jak się nazywasz?
Nie podniosłem nawet łba, ale odpowiedziałem:
-Potrzebne ci to do życia?
Astrid popatrzyła na mnie dziwnym co najmniej wzrokiem.
Westchnąłem i pomyślałem
Co mi szkodzi?
-Jestem Denver, a teraz jak będziesz taka łaskawa, nie przeszkadzaj.
Astrid?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz