-Żyć...- powiedziałem smutno i wziąłem ją na plecy.
-Merkury...... Co robisz...?- spytała cicho.
-Staram się chociaż spróbować Ci pomóc....- szepnąłem. Po moich policzkach ciekły łzy. Zaniosłem ją do starej zielarski mieszkającej w lesie przy granicy. Kazała mi wyjść... Po godzinie zaprosiła mnie do środka....
<Om?>
wtorek, 1 lipca 2014
Od Merkurego C.D. Omega
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz