Słyszałem jakieś krzyki na zewnątrz . Bałem się , że to Almatea . Chciałem od razu biec , tylko że był jeden problem ... Dzieci ... Nie mogłem ich zostawić ...
- Oj maluszki ... Musicie iść ze mną - westchnąłem i wziąłem dwójkę na grzbiet i dwójkę w pysk . Po drodze zobaczyłem Denver'a . Wtedy poczułem jakby moje serce przestało bić ... Zamarłem . Myślałem , że to co mówiła Ami było prawdą . I faktycznie ... Gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem biedą Almateę leżącą na ziemi ...
<Ami ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz