Intrygi, jaką poczęły we mnie budzić cienie tańczące na skalnej ścianie, nie da się w żaden sposób ubrać w słowa. Bezszelestnie wstałem i niespostrzeżony podkradłem się pod wyżłobioną przez deszcz kolumnę. Nad zacienionym horyzontem panowały dwie, zgrabne sylwetki, za czasu tak dla mnie charakterystyczne. Wydałem na świat zamyślone westchnienie, co chcąc, nie chcąc niepozornie zdradziło moją obecność. Psy doskoczyły do mnie w ułamku sekundy, a z ich żarzących się pysków wydobył się gardłowy warkot. Choć pewnie dałbym radę obu, po walce mógłbym stać się posiadaczem wielu ubytków, więc rozważałem raczej uniknięcie bliższego napotkania.
- Kim jesteś? - Z mroku wyłoniła się usiana nieregularnymi łatami suka, w związku z niesprzyjającą widocznością nie mogłem jej się dokładnie przyjrzeć. Za nią wyszła wyższa, o znacznie bujniejszej sierści przedstawicielka tej samej płci. Okoliłem wzrokiem stanowisko samic, uśmiechając się pobłażliwie.
- Strudzonym wędrowcem szukającym schronienia - mówiłem chropowatym głosem, ważąc słowa.
{PrimRose? Lavina?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz