sobota, 10 maja 2014

Od Merkurego C.D. Omega

-Nie! Jasne, że nie! Chodzi mi o to, że...- urwałem, bo z oddali dało się słyszeć jęk.
-Że?- dopytywała Omega.
-Ciiii....- powiedziałem szybko i zacząłem nasluchiwać. Znów jęk...
-Co ty na mnie cichasz?!- rzachnęła się.
-Ciii!- przytrzymałem jej łapą usta. Tym razem jęki były wyraźne... Widać Omega też je usłyszała, bo spojrzała na mnie pytająco. Wzruszyłem ramionami na znak, że nie wiem co to... Wstałem i powiedziałem:
-Zostań tu... Zaraz wracam...- zanim zdążyła zaprotestować, wskoczyłem w krzaki i zniknąłem w nich. Biegłem za dźwiękami... Biegłem długo. Były coraz wyraźniejsze... Nagle zauważyłem na ziemi tygrysa... Przestraszyłem się, bo był ogromny... Zwierz jęczał. Miał zionącą ranę na szyji i szramę na oku...
-Uciekaj... Oni... Zaraz tu będą...- wydusił z trudem.
-Kto? Kim jesteś? Co tu robisz?- zadałem szereg pytań.
-Khan... Ludzie.... Uciekłem.... Z... Z...- i w tej chwili powietrze przeszył chuk. Tygrysa trafiła kula. Nie żył. Nagle dały się słyszeć krzyki. Ludzie byli blisko. Zacząłem uciekać. Po drodze zwolniłem i potem szedłem jak zbity pies... Po około 45 minutach znalazłem się z powrotem przy Omedze...
-Co się stało?- spytała wystraszona. Opowiedziałem jej co zaszło...

<Omega? Wena mi dopisuje. Cx>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz