Dzisiaj pracowałam do późnej nocy. Gdy skończyłam pracę było już zupełny mrok. W dodatku było zimno i padał deszcz. Jak, by tego mało..pojawiła się letnia burza. Z wielką nie chęcią zaczęłam iść w kierunku mojej groty. W burzę nie było można biec, więc, gdy tylko przeszłam kawałek byłam już cała mokra. Postanowiłam, że pójdę na skróty przez Las. Była to szybka i pochopna decyzja. Dopiero, gdy znalazłam się w lesie uświadomiłam sobie, że popełniłam błąd. Mogłam zostać trafiona przez piorun i porażona prądem. Zgubić się. Ale, cóż, skoro już, w nim jestem to idę dalej. Szłam najpierw w lewo, potem w prawo, aż zabłądziłam. Kompletnie straciłam orientację w terenie i poczucie bezpieczeństwa. Bardzo się bałam, zaczęłam wzywać pomocy. Krzyczałam długo, ale nikt mi nie przyszedł z pomocą. Nic innego mi nie pozostało jak tylko przygotować się na śmierć. Czekałam prawie martwa ze strachu godzinę. Nie miałam już żadnej nadziei. Ku mojemu szczęściu przybiegł mi z pomocą jakiś biały pies.
(Blanco Milagro?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz