Spędziłam z Blanco potem mnóstwo czasu, miłego i pogodnego. Czekaliśmy wytrwle na dzień przyjścia szczeniaków. I tak oto po paru miesiącach gdy byłam gruba jak beczka zaczęło się. Okropne skurcze w ogóle to nie było zbyt przyjemne uczucie ale wiedziałam ze warto. Blanco cały czas był koło mnie i trzymał mnie za łapę. W końcu zobaczyłam moje śliczne szczeniaki, ale jeden zwrócił moja uwagę.
Blanco uśmiechnął się szeroko i schylił łeb nad śpiące szczeniaczki.
-Jak je nazwiemy? - zapytał.
Pomyślałam.
-Tamten to samczyk, jest dosyć odmienny od potomstwa. Chciałabym go nazwać jakoś po tobie. -powiedziałam.
-Po mnie? -zapytał Blanco.
-Tak.
Pomyślałam chwilę po czym powiedziałam:
-Milo.
-Milo?- zapytał.
-Tak ty nazywasz się Milargo a on będzie twoim zdrobnieniem czyli Milo.
Powiedzialam szczęśliwa i delikatnie polizałam szczeniaka.
Blanco?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz