Wędrowałem od kilku dni. Byłem na terenie innej sfory, jednak nikogo jeszcze nie spotkałem. Położyłem się nad leniwie płynącym strumykiem. Nachyliłem łeb i wypiłem trochę wody. Nagle z za krzaków wyszła jakaś suczka. Była niemal dwa razy niższa, niż ja. Nieoczekiwanie samica zwróciła na mnie uwagę. Podbiegła do mnie, rozchlapując wodę na wszystkie strony. Dziś nie miałem nastroju. A szczególnie, na rozmowę z terierką . Jakby nie patrzeć, nie miałem z nimi wesołych doświadczeń.
- Kim jesteś i co tu robisz!? - spytała oburzona
- Spaceruję. - odpowiedziałem na jedno z jej pytań
- Lepiej powiedz mi jak masz na imię, bo inaczej nie dożyjesz kolejnego dnia!
Wybuchnąłem śmiechem. Ona mi grozi!? Gdybym chciał, zabij bym ją jedną łapą.
- Uważaj maleńka. - warknąłem
Bez trudu przygniotłem ją do ziemi. Suka miotała się z całych sił, ale nie mogła się uwolnić.
<Omega?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz