Przechyliłam łeb w kontekście pytania.
-Co mu jest?-spytałam Amstaff'a.
-Nic, nic-wypalił szybko doberman odpychając drugiego psa. Amstaff tylko pokręcił głową i odszedł.
-Więc... Jestem Carrie-uśmiechnęłam się i podałam psu łapę. Derter ją delikatnie chwycił i pocałował ją. Skrzywiłam się i wyrwałam ją.
-Ej! Bez przesady, co?-warknęłam. Pies zrobił się czerwony jak burak.
-Przepraszam-wymamrotał.
-Na drugi raz uważaj sobie!-syknęłam zdenerwowana.
-Dobrze, dobrze-powiedział cicho.
-No mam nadzieję-westchnęłam i spojrzałam do góry.
Derter?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz