-No jasne....- mruknąłem.- Kobiety...- dodałem i pokręciłem głową na znak, że zalała mnie fala żenady. Znów zaczęła się śmiać, a ja położyłem się przy wyjściu, położyłem łeb na łapach i głęboko westchnąłem... Od razu przestała się śmiać i podeszła.
-Hej... Nie obrażaj się... Miśku...- powiedziała przytulając mnie czule.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz