-Dobrze.Tylko martwi mnie jedno.Nic o sobie nie mówi,a kiedyś był taki rozgadany.-Powiedziałam.
-Acha.
Nagle z krzaków wyszedł Syriusz.
-Co się stało?-Spytał Snape.
-Przyszłem się pożegnać.-Odpowiedział smutny.
-Idzisz gdzieś?-Spytałam
-Tak,daleko.Bardzo daleko.-Odpowiedział i łza popłynęła mu z oka,ale wytarł ją szybko.
-Gdzie?-Spytał Snape.
-Do nieba albo do Piekła.-Powiedział Syriusz i westchnął.
-Czemu?!-Spytałam przestraszona.
-Zostałem skazany na śmierć parę miesięcy temu za zabicie alfy.Przyjdą po mnie o zmierzchu,zaprowadzą mnie do nowego alfy i mnie zabiją.-Powiedział Syriusz przełykając ślinę.
-Nie możesz uciec?-Spytałam.
-Uciekałem,ale przed wczoraj mnie dopadli.Jak będę w niebie to będę z tobą rozmawiał,a jak w piekle to przynajmniej będzie mi ciepło.-Powiedział przez łzy.
-Boisz się?-Spytał po chwili Snape.
-Śmierć to początek nowego życia,a życie to cierpienie.-Odpowiedział Syriusz .Byłam zalana łzami i myślałam czy kiedyś spotkam jeszcze Syriusza.
(Snape?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz