piątek, 9 maja 2014

Od Vektus' a do Ayanny

Wstałem rano i rozejrzałem się dookoła, "Nic nadzwyczajnego..." pomyślałem patrząc na wychudzone kundle błąkające się po okolicy. No ale cóż... w zasadzie byłem jednym z nich. Prawie. Ja potrafiłem sobie poradzić z życiem. Wyrzucili mnie... i co z tego? Przecież trzeba iść dalej. Jak powiedziałem tak zrobiłem ruszyłem zwłoki, przeciągnąłem się i poszedłem przed siebie. Wlokłem się tak póki nie zobaczyłem jakiegoś dzieciaka z hot-dogiem. Zapach idealnie wypieczonej parówki z pysznie chrupiącą skórką pobudził moje zmysły do maksymalnego poziomu czujności. Nie mogłem dłużej zwlekać- żołądek grał mi marsza. Naskoczyłam na chłopca by ten wypuścił moje śniadanie, albo obiad, albo obiadokolacje albo jeszcze inne świństwo. Gdy ten się przewrócił zabrałem posiłek i zadowolony ruszyłem przed siebie. Gryząc resztki bułki i wspominając parówkę nuciłem jakąś melodyjkę, którą usłyszałem na mieście. Taa... jak na bezdomnego psa, który powinien ukrywać się przed hyclem dość często tam bywałem. Do rzeczy. Nucąc ta melodyjkę wpadłem na jakąś suczkę. Czekoladową przedstawicielkę wdzięcznej rasy jaką jest owczarek niemiecki.
-Co ty tu robisz?- warknęła
-Tu... czyli...?
-Na terenie mojej sfory?
<Ayanna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz