- Mhm - rzuciłem nie siląc się na swojego rodzaju uprzejmości, czy nawet krzty zrozumienia. Z obojętnością położyłem pysk na wyprostowanych łapach (prawdę mówiąc równie dobrze mogłem przysłonić słońce czterema literami). Chciałem zasnąć, choć podświadomość biła na alarm, gdzie spokojnie leżałem z czujnie postawionymi uszami. Deszcz zaciekle uderzał o skaliste zbocza, formując nowe, górskie przesmyki. Westchnąłem głęboko, odpływając gdzieś myślami...
{Omega?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz