Poczułam na skroniach czyjeś gorące oddechy, a potem te słowa... Czymś wzruszone, drgające. Niby bliskie, a jednak... dalekie i nieuchwytne. Błądziłam po labiryntach mojej pamięci w poszukiwaniu właściciela głosu. Zamknęłam mocniej powieki, przywracając do głowy ostatnie wydarzenia. Mój oddech stał się płytszy, płuca pobierały za mało powietrza. Nagle uświadomiłam sobie odpowiedź na nurtujące pytanie. To był głos Maxa! Tego kochanego, życzliwego Maxa, który zawsze potrafił mnie pocieszyć. Ile bym dała, żeby teraz wpaść w jego ramiona, żeby choć poczuć jego zapach. Kiedyś sądziłam, że nigdy nie zdobędę przyjaciół, a jeżeli się pragnie, można wszystko. Chciałam się podnieść, ale nie byłam w stanie. Czułam się taka bezsilna i wątła, w dodatku miałam zawroty głowy.
Ciemność... Otoczyła mnie jednolita ciemność. Zemdlałam.
Powoli otworzyłam błyszczące ślepia i rozejrzałam się dookoła. Byłam sama w jakiejś jaskini.
{Max?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz