Wreszcie pies dotarł na miejsce, stawiając mnie na ziemi. Stałam przez chwilę w ciszy starając się odzyskać równowagę. Chyboczące się łapki odmówiły jednak posłuszeństwa i usiadłam. Max przypatrywał mi się z rozbawieniem.
- Przeżyłaś? - zapytał z wesołym błyskiem w oku. Puściłam jego 'troskę' mimo uszu.
- Powinieneś popracować nad koordynacją. Strasznie rzucało - uśmiechnęłam się zgryźliwie.
{Max?xd}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz