Samotne Drzewo. Miejsce urocze, łechtające jakąś ciekawością i jednocześnie pokusą. Zwieńczenie jego wyniosłości stanowi ta wszechobecna cisza, która włada tobą i rozkochuje cię. Dotychczas, kocham je najbardziej.
- Z przyjemnością - posłałam mu delikatny uśmiech. Max ruszył przodem przez płowy las. Cienie przed nami stawały się coraz krótsze. Ostrożnie stawiałam łapy by nie paść ofiarą suchych gałęzi, które łamiąc się zdradzały naszą obecność. Nareszcie byliśmy na miejscu. Powoli wspięłam się na szczyt wzgórza, lustrując otoczenie rozmarzonym wzrokiem. Chciałabym abym za kilka lat pamiętała tylko te lepsze chwile, a te złe by zniknęły jak bańki mydlane. Oparłam się o wiekowy pień drzewa. Samiec usiadł obok mnie, przyglądając mi się z ukosa.
- Ja wiem, że nie powinnam tu być, bo to w końcu miejsce psów o wysokich rangach, ale... Coś mnie podświadomie ciągnie do tego drzewa - szepnęłam, nie chcąc zepsuć uroczystej ciszy.
{Max?}
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz